wtorek, 21 lutego 2017

Dowcipy

Był sobie dom - parter i dwa piętra.
Na parterze mieszkali Cyganie,
na pierwszym piętrze Murzyni,
a na drugim biali.
Pewnego dnia w dom walnął samolot,
przeżyli tylko biali.
Dlaczego?
- Bo byli w pracy
Cześć, jestem Darek.
Pije od 20 lat.
Przyszedłem tutaj,
bo podobno rozwiązujecie
problemy związane z alkoholem.
- Oczywiście.
Powiedz nam, jak możemy Ci pomóc?
- Brakuje mi 1,50 zł
Dlaczego pan nie płaci alimentów? 
- pyta sędzia. - 
Wysoki Sądzie nie mam z czego ! 
Moja druga żona nie chce iść do pracy...

Do bacy wypasającego owieczki przyjeżdża
pobliską drogą nowoczesnym samochodem
ubrany w garnitur człowiek w średnim wieku.
Po wyjściu z samochodu pyta:
-Baco, co tu robicie? Wypasacie  owce?
- Tak, panocku.
- A baco, jak wam powiem
ile macie tych owiec dokładnie,
to dacie mi taką jedną, do upieczenia?
- Dobrze, panocku, domy.
Przyjezdny wrócił do samochodu,
wziął laptopa, telefon satelitarny,
połączył się z siecią, ciągnął dane z satelity,
przetworzył, popracował chwile nad programem,
który mu to policzy i mówi:
- Baco, macie tu na tej łące 347 owieczek.
- Dobrze panocku, to wybierzcie sobie jedną.
Przybysz wybrał sobie jedną,
ładną, białą, a baca mówi:
- Panocku, a jak ja wom powim,
kim wy jesteście, to oddacie mi ją?
- Dobrze, oddam.
- No panocku, to wy jesteście
konsultant Unii Europejskiej do spraw rolnictwa.
- A skąd to wiecie, baco?
- Ano tak: jeździcie drogimi samochodami,
pchacie się gdzie was nikt nie prosi,
zabieracie biedniejszym od wos
i nic wiecie o mojej pracy!
Od dajcie mi mojego psa!

Facet dzień w dzień przychodził po pracy zalany w trupa.
Żona rozmawia z koleżanką
i żali się w związku z tym problemem:
- Mój stary po pracy dzień w dzień pije z kolegami
i przychodzi do domu zalany w trupa.
- Jak przyjdzie do domu pijany i będzie spał rozbierz go
i delikatnie wsuń mu na palcu prezerwatywę w du...ę,
ale tak żeby trochę wystawało.
- I co - to pomoże??
- Zobaczysz.
Mąż przyszedł jak zwykle zalany
i żona zrobiła tak jak koleżanka proponowała.
Na drugi dzień kilka minut po skończonej pracy mąż
wraca trzeźwy do domu i siada do obiadu.
Żona zszokowana mówi:
- A co Ty dzisiaj tak wcześnie
i w ogóle trzeźwy? Koledzy Cię olali?
- JA NIE MAM ŻADNYCH KOLEGÓW!!!!
Facet dostał się do nieba i po paru dniach,
mocno rozczarowany idzie do Św. Piotra na skargę:
- Czy to już wszystko,
co ma mnie spotkać po uczciwym życiu?
Czy nic więcej nie będzie się działo,
tylko te pienia anielskie i nudy na pudy?
- No nie, mówi Św. Piotr,
co jakiś czas mamy wycieczki.
Najbliższa będzie w przyszłą sobotę, do piekła.
Facet nie mógł się doczekać soboty,
zapisał się i pojechał.
W piekle nie wierzył własnym oczom:
- jak w Monte Carlo - ruletka się kręci,
panienki piękne, - drinki się leją,
a na scenie jazz przygrywa...
Wrócił napalony i mówi do Św. Piotra,
że postanowił przenieść się na stałe.
- Owszem, jest to możliwe, odrzekł mu Św. Piotr,
ale tylko raz. Jeśli podejmiesz taką decyzje,
to nie ma już powrotu.
- Nie ma sprawy, mówi facet,
jestem zdecydowany na 100%.
Odtransportować go do piekła,
wchodzi i cóż widzi?
- kotły, smoła, jęki, łańcuchy...
Leci zdenerwowany do Lucyfera,
opisuje co widział na wycieczce,
a co zastał teraz...
A diabeł mu na to:
- Widzisz kochaniutki,
bo to co innego ,
dla turystów mamy atrakcje
a co innego EMIGRACJA...!

FBI zrobiło casting na nowego super agenta.
Do finałowego konkursu dostało się trzech mężczyzn:
Polak, Rusek i Niemiec.
Ich ostatnim zadaniem było wejście do pokoju
i bez wahania zastrzelenie osoby która siedzi na krześle.
Pierwszy wchodzi Niemiec, patrzy
a tam siedzi jego teściowa, myśli sobie:
- Nie no, nie zabije teściowej, to matka mojej żony.
Odpadł z konkursu.
Drugi wchodzi Rusek, patrzy a tam jego teściowa, myśli:
- Nie no, to babcia moich dzieci, nie wypada jej zabić.
Przegrał.
Na końcu wchodzi Polak, słychać
tylko krzyki, trzask i bicie.
Wbiegł zdyszany i mówi:
- Jakiś debil nabił broń ślepakami,
musiałem ją krzesłem zaje*ać.


Idzie turysta na szlaku i nagle słyszy:
- Ło Jezuuu! Jezu, Jezu, Jezu, Jezusicku!
Biegnie, patrzy a tu baca siedzi na pieńku,
obok wbita siekiera i:
- A może komuś w waszej rodzinie?
- Mojej? Ni. Ło Jezu, Jezu, Jezu, Jezusicku!
- No to co tak lamentujecie?
- Ło Jezu, jak mi się robić nie chce!
- Ło Jezu, Jezu, Jezu!
- Baco! Baco co tam się stało?
- Mnie? Nic. Ło Jezuuuu! Jezu, Jezu, Jezu!

Idzie zakonnica do zakonu
i tuż przed drzwiami dopadło
ją kilku mężczyzn i zgwałciło.
Podbiegła do niej druga zakonnica
i przerażona pyta:
- Siostro nic ci nie jest?
Ta wstaje i mówi:
- No! W końcu do syta i bez grzechu!
Jasio przychodzi do taty i pyta:
tato co to jest polityka?
Tato mówi:polityka synku to:
- kapitalizm, ja jestem kapitalizm bo ja zarabiam
- twoja mama to rząd bo rządzi pieniędzmi
- dziadek to związki zawodowe bo nic nie robi
- pokojówka to klasa robocza bo sprząta i pracuje
- ty synku jesteś ludem bo tworzysz społeczeństwo
- a twój mały braciszek to przyszłość
Jasio mówi: tato ja się z tym prześpię i może zrozumiem.
Jasio poszedł spać ,
w nocy budzi go płacz małego brata,
który zrobił w pieluszkę.
Jasio poszedł do pokoju po mamę,
ale nie mógł jej obudzić
więc poszedł do pokoju pokojówki.
Wchodzi a pokojówka zajęta z tatą,
a przez okno zagląda dziadek,
Jasia nikt nie zauważył bo szybko wyszedł,
wrócił do swojego pokoju
uspokoił braciszka i poszedł spać.
Rano Jasio wstał i zszedł na dół
tato mówi do niego:
- no i co Jasiu już wiesz co to jest polityka ?
- tak tatusiu wiem
- Kapitalizm wykorzystuje klasę roboczą,
związki zawodowe się temu przyglądają
podczas gdy rząd śpi,
lud jest ignorowany,
a przyszłość leży w gównie.
To jest polityka tatusiu.

Kobieta bierze prysznic.
Słyszy dzwonek do drzwi,
biegnie nago i pyta:
- Kto tam?
A tymczasem mężczyzna
zagląda przez dziurkę od klucza i mówi:
- Ty mały rozczochrańcu jest mama?

Kowalsky i Malinowsky 
pojechali do roboty do Anglii.
Po kilku miesiącach wraca tylko Kowalsky.
Znajomi się pytają: 
- A gdzie masz Malinowskiego?
- Został, sklep otworzył - odpowiada.
- Po trzech miesiącach? Jak?
- Normalnie, łomem 
- odpowiada Kowalsky.
Mąż wraca do domu zmęczony jak wół
i od razu siada do stołu i czeka na obiad.
Żona przynosi mu talerz zupy pomidorowej,
której mąż wręcz nie znosi.
Zdenerwowany otwiera okno
i wyrzuca talerz na podwórko.
Żona patrzy, obraca się i idzie do kuchni.
Po chwili przynosi mężowi drugie danie:
kluseczki polane sosem,
golonkę  i  sałatkę z kapusty.
Mężowi aż na ten widok ślinka cieknie.
Już zabiera się za sztućce gdy żona łapie talerz
i wyrzuca go za okno.
- O w mordę, co Ty robisz do jasnej cholery?
Na co żona spokojnie odpowiada:
- No myślałam,
że drugie danie też zjesz w ogrodzie.
Pan Jan często jeździł w delegacje.
Lecz gdziekolwiek pojechał,
to po jakimś czasie przysyłano stamtąd
nakazy potrącania z pensji alimentów.
Szef wzywa Jana i pyta:
- Dlaczego ma pan tyle nieślubnych dzieci,
a z własną, piękną
i wspaniałą żoną ani jednego. 
- Bo ja, szefie, jestem jak ten dziki zwierz.
W niewoli się nie rozmnażam.
Pani kazała dzieciom układać rymy,
wszyscy coś tam ułożyli
i w końcu pani pyta Jasia co ułożył ,
a Jasiu czyta:
"świzdy gwizdy woda sięga jej do pi...y"
Pani wściekła mówi:
- Jasiu za karę zostajesz po lekcjach
i ułożysz nowy rym.
Mija godzina Pani przychodzi
i pyta Jasia czy już coś ułożył ,
a Jasiu odpowiada
- "świzdy gwizdy woda sięga jej do kolan"
Pani zdziwiona pyta a gdzie tu rym?
Jasiu odpowiada rym będzie
jak wody przybędzie...
Pani na lekcji pyta:
- czy któreś z dzieci widziało czarne jaja
Jasiu się zgłasza i mówi że widział
na plaży u murzyna
Pani zdenerwowana
odpowiada siadaj Jasiu dwa,
Jasiu na to tak tak były dwa...
Pani wściekła mówi siadaj Jasiu pała,
Jasiu odpowiada pała też wisiała...
Pasażer taksówki klepnął kierowcę
żeby się o coś zapytać.
Tamten jak oparzony
podskakuje pod sufit
i traci panowanie nad samochodem.
- Co pan taki nerwowy
- pyta pasażer?
- Przez 25 lat byłem kierowcą karawanu...
Pewien bezrobotny inżynier nie mogąc
od dłuższego czasu znaleźć zatrudnienia
postanowił zmienić fach i założyć własną klinikę.
Na budynku wywiesił szyld z napisem ?
Wyleczymy twoją dolegliwość za 500 zł,
w przeciwnym wypadku damy ci 1000 zł?.
Przechodzący obok lekarz postanowił
to wykorzystać i trochę zarobić.
- Dzień dobry, nie wiem co się stało, straciłem smak?
- Siostro, proszę przynieść pudełko 22, jest w nim syrop.
Proszę go podać pacjentowi.
- Dobrze. Proszę otworzyć usta?
- Fuj? przecież to benzyna!
- Gratulacje, odzyskał pan smak, 500 zł.
Wściekły lekarz zapłacił.
Po kilku dniach wrócił do kliniki:
- Dzień dobry, straciłem pamięć,
pomóżcie mi ją odzyskać?
- Siostro, proszę przynieść pudełko 22, 
jest w nim syrop.
Proszę go podać pacjentowi.
- Dobrze, już podaję?
- Ale przecież tam jest benzyna!
- Gratuluję, odzyskał pan pamięć, 500 zł.
Jeszcze bardziej zdenerwowany lekarz zapłacił,
jednak po kilku kolejnych dniach
ponownie postanowił się odgryźć:
- Dzień dobry, straciłem wzrok, proszę mi pomóc?
- Przykro mi, nie mamy na to lekarstwa.
Proszę, tu jest pana 1000 zł.
- Ale tu jest tylko 500 zł?
- Gratuluję, odzyskał pan wzrok, należy się 500 zł.
Polak, Niemiec i Rusek
wylądowali na bezludnej wyspie.
Nie mieli nic do jedzenia,
więc umówili się że na każdy dzień
każdy coś od siebie.
W pierwszy dzień Niemiec odciął sobie nogę.
W drugie dzień Rusek odciął sobie rękę.
W trzeci dziś Polak ściąga gacie.
Rusek i Niemiec mówią:
- O... polska kiełbaska.
Na to Polak:
- Jaka kiełbaska?!
Po jogurcie i do spania.
Pewien młody bogacz chciał wstąpić do klubu milionerów.
Przyjechał tam i poprosił o członkostwo.
Ale że bogacze go nie znali, zaczęli go wypytywać:
- Czy ma pan dwupiętrową kamienicę?
- Nie - odpowiada
- Czy jeździ pan mercedesem?
- Nie
- A ma pan może chociaż taki naszyjnik, 
ze złota i diamentów?
- Nie
- Więc przykro nam, ale nie możemy pana przyjąć.
Załamany bogacz wraca do willi i woła służącego:
- Janie!
- Tak?
- Zamów firmę budowlaną
i każ zburzyć w naszej kamienicy
wszystkie piętra powyżej drugiego.
Sprzedawaj nasze jaguary i cadillaki
i kup te niemieckie złomy którymi wszyscy jeżdżą.
- I jeszcze coś?
- Tak, zdejmij Azorowi obrożę i przynieś mi ją tutaj.
Podczas egzaminu wykładowca mocno
już zdenerwowany nie wiedzą zdającego,
otwiera drzwi i krzyczy do pozostałych studentów:
- Przynieście tu siano dla osła!
- A dla mnie herbatkę poproszę! - dodaje student.
Przyszło dwóch Żydów na lody.
- jeden dostał kulkę ,
a drugi z automatu....
- Puk! Puk!
- Kto Tam?
- Twoja śmierć!
- A idź w ch*j!
- No to piszemy: rak prostaty
Rodzina siedzi przy obiedzie. Syn pyta ojca:
- Tato, ile jest rodzajów biustów?
Ojciec, nieco zaskoczony, odpowiada:
- Cóż, właściwie trzy, zależnie od wieku kobiety:
jak ma 20 lat są jak melony, okrągłe i twarde.
Jak ma 30-40 lat są jak gruszki - wciąż ładne,
ale nieco wydłużone,
a po 50-tce są jak cebule...
- Cebule?- dziwi się syn.
- TAK, patrzysz i płaczesz.
Wkurzyło to nieco żonę i córkę,która zapytała matkę:
- Mamo, a ile jest rodzajów ptaszków?
Mama uśmiechnęła się i odpowiedziała:
- Też trzy, zależnie od wieku faceta
- u dwudziestolatka jest jak dąb- twardy i potężny.
Jak facet ma 30-40 lat, jest jak brzoza 
- elastyczny, ale niezawodny.
A po 50-tce jest jak choinka na Boże Narodzenie.
- Jak choinka? - dziwi się córka.
- Tak, drzewko jest martwe, 
a bombki wiszą tylko dla ozdoby....
Rozmawia dwóch mnichów,
młody ze starszym na temat zbiorów
znajdujących się w tamtejszej bibliotece.
- Mistrzu, wybacz, że pytam,
ale co by się stało
gdyby mnich przepisujący księgi się pomylił
i jakieś zdanie przepisał błędnie?
- Nie, to niemożliwe, nikt się nie myli.
- No, ale jakby się ktoś pomylił, to co by się stało?
- Mówię ci, że nikt się nie myli,
znasz tekst biblii na pamięć?
Przyniosę ci jedna z pierwszych kopii i zobaczysz,
że nic, a nic nie odbiega od tej z której i ty się uczyłeś...
- Mnich poszedł po ów tekst i nie ma go godzinę,
dwie, trzy... w końcu młody mnich zniecierpliwił się
i poszedł szukać mistrza.
Znalazł go w bibliotece siedzącego
nad dwoma tekstami biblii
(jeden z którego się wszyscy uczyli,
a drugi ten jeden z pierwszych kopii
najbliższych oryginałowi) i płacze...
- Mistrzu co się stało?!?
- W pierwszym tekście jest napisane
"będziesz żył w celi bracie",
a w kolejnych kopiach
"będziesz żył w celibacie"...
Spotkali się ksiądz, pop i rabin żydowski.
I zaczęli dyskutować kto z nich
jest lepszym głosicielem wiary.
Postanowili że ten z nich okaże się
najlepszym kaznodzieją,
który zdoła do swojej wiary
przekonać nawet niedźwiedzia.
Po tygodniu spotkali się ponownie.
I przy mszalnym winku
rozpoczęli swoje opowieści.
Rozpoczął ksiądz katolicki:
- Poszedłem do lasu
i znalazłem w gawrze niedźwiedzia.
Nie uląkłem się i zacząłem głosić słowo Boże.
Niedźwiedź zaryczał i rzucił się na mnie.
Ale wtedy wyciągnąłem kropidło
i pokropiłem go święconą wodą.
I żarliwie zacząłem się modlić za jego duszę.
I stał się cud.I zrobił się łagodny jak baranek.
Teraz nauczam go katechizmu:
- Ze mną było podobnie
- rozpoczął swą opowieść pop prawosławny.
- Ale my nie święcimy wodą święconą.
Dlatego jak niedźwiedź rzucił się na mnie
musiałem uciekać do rzeki.
Przepłynąłem na drugi brzeg,
a niedźwiedź za mną.
A kiedy wyszedłem na brzeg,
stanąłem i zakreśliłem znak krzyża
nad wychodzącym z wody niedźwiedziem.
I stał się cud.
Niedźwiedź całą duszą przyjął naszą wiarę
i teraz pomaga mi w obowiązkach cerkiewnych.
- A Tobie jak poszło?
- pytają po chwili rabina.
Rabin popatrzeć na swój postrzępiony
i podarty chałat, potarganą brodę i pejsy i powiedział:
- Taaaa...Niepotrzebnie zacząłem od obrzezania.
Tramwajem jedzie tłum ludzi
min murzyn siedzący na krześle
oraz dwie stojące kobiety:
pani w ciąży i babcia.
Murzyn wstał aby ustąpić
miejsca ciężarnej kobiecie
ale na miejsce wepchała się babcia.
Murzyn do niej: przepraszam
ale ja ustąpiłem miejsca tej pani w ciąży.
Babcia na to z ironią:
słuchaj "Bambo" w moim plemieniu
miejsca ustępuje się starszym.
A murzyn do babci na to :
słuchaj a w moim plemieniu
takie stare kur...wy jak ty się zjada.
Wchodzi arab do baru.
Siada przy stoliku
i zauważa siedzącego w rogu żyda.
Wstaje i wola.
- Barman, kolejka dla wszystkich
z wyjątkiem tego pieprzonego żyda w rogu.
Żyd tylko się uśmiechnął
i wrócił do swoich papierów.
Wkurzony arab po kilku minutach powtarza
- Barman, jeszcze jedna kolejka dla wszystkich,
oczywiście z wyjątkiem tego żyda.
Stary żyd ponownie nie skomentował
zachowanie araba uśmiechem i wrócił do pracy.
Rozwścieczony arab ponownie zwraca się do barmana.
- Barman co jest z tym żydem?
Obrażam go dwa razy, stawiam wszystkim ,
tylko nie jemu, a on się uśmiecha?
- To jego knajpa.
W autobusie jedzie dwoje staruszków.
Ponieważ autobus się trząsł
to dziadek miał problem
ze skasowaniem biletu.
Autobus zatrzymuje się na światłach,
a babcia krzyczy: - wsadzaj póki stoi...
Wchodzi pijany mężczyzna do kościoła.
Siada w ławce, a ksiądz akurat
przechadza się z kadzidłem.
Pijak patrzy na niego i krzyczy:
- Te lala, torebka ci się pali!
Wpływowy poseł umiera na ciężką chorobę.
Jego dusza trafia do Nieba i wita go Święty Piotr.
Witaj w Niebie. Zanim tu zamieszkasz,
zrobimy tak - spędzisz jeden dzień w Piekle 
i jeden dzień w Niebie.
Potem możesz sobie wybrać, gdzie chcesz spędzić wieczność. 
Po tych słowach, Święty Piotr odprowadza go do windy 
i poseł zjeżdża w dół,wprost do Piekła. 
Drzwi otwierają się i poseł jest pośrodku pełnego 
zieleni pola golfowego. W tle jest restauracja,a przed nią 
stoją wszyscy jego przyjaciele oraz inni politycy, 
którzy pracowali z nim. 
Wszyscy są szczęśliwi i świetnie się bawią.
Czas odwiedzić Niebo.
Poseł  spędza czas z duszyczkami 
na skakaniu z chmurki na chmurkę, graniu na harfach 
i śpiewaniu.Bawią się całkiem nieźle i nim się zorientuje, 
doba mija i powraca Święty Piotr. 
Cóż - spędziłeś jeden dzień w Piekle i jeden dzień w Niebie. 
Wybierz zatem swój los.
Poseł myśli chwilkę i odpowiada. Cóż, nigdy 
nie myślałem, że to powiem. To znaczy - w Niebie jest 
naprawdę cudownie, ale myślę, że lepiej mi będzie 
w Piekle.Wrócił poseł do piekła.
Otwierają się drzwi i poseł jest pośrodku pustyni 
pokrytej śmieciami i odpadkami. 
Widzi wszystkich swoich przyjaciół ubranych w szmaty, 
zbierających śmieci do czarnych, plastikowych toreb. 
Nagle podchodzi do posła Szatan i klepie go po ramieniu.
"Nie rozumiem! - mówi senator. 
Jeszcze wczoraj było tu pole golfowe, restauracja, 
jedliśmy kawior, tańczyliśmy i bawiliśmy się świetnie. 
Teraz jest tu tylko pustynia pełna śmieci, a moi 
przyjaciele wyglądają strasznie! 
Szatan spogląda na posła, uśmiecha się i mówi:
Wczoraj mieliśmy kampanię wyborczą! 
A dziś na nas zagłosowałeś. Już jest po wyborach.
Wraca dresiarz z Paryża
i opowiada swojej żonie, co tam widział:
- Wiesz, Zocha, idę, patrzę, a tu wielki plac!
Patrzę na lewo... ochujeć można!
Patrzę przed siebie...
O rzesz kurde mać!
Patrzę w prawo...
O ja cię pierdolę...
Zocha zaczyna płakać...
Dres pyta:
- Zocha, co Ci się stało?
Ta odpowiada:
- O Boże, jak tam musi być pięknie.
Wróbelek przelatujący nad ulicą
wpada motocykliście
pod uchyloną szybę od kasku.
Obaj tracą przytomność.
Motocyklista pierwszy 
dochodzi do siebie i myśli sobie:
- Kurde szkoda wróbla, ale zaraz on żyje.
Zabiera go do domu i wkłada do klatki po papudze,
zaopatrując go w chlebek i wodę.
Wróbelek odzyskuje przytomność,
patrzy: suchy chleb, woda, kraty, myśli:
- Kurde ten motocyklista
chyba nie przeżył tego wypadku,
bo mnie posadzili.
Wsiada Rosjanin do pociągu relacji Paryż-Bruksela.
Wszystkie miejsca są zajęte,
a jedno z podwójnych siedzeń zajmuje
francuska gospodyni z małym pieskiem.
Rosjanin pyta:
- Madame, nie mogłaby pani wziąć 
swojego pieska na ręce?
- Wy, Rosjanie jesteście jak zwykle bezceremonialni.
Moja Fifi jest zmęczona.
Niech sobie pan poszuka 
wolnego miejsca w innym wagonie!
Rosjanin idzie szukać innego miejsca, ale nie znalazł.
Wraca i mówi:
- Madame, jestem bardzo zmęczony,
chciałbym usiąść.
Niech pani weźmie swojego psa na ręce.
Francuska rozżalona krzyczy:
- Wy, Ruscy, jesteście gruboskórni i nieokrzesani!
W Europie ludzie się tak nie zachowują.
To jest nie do pomyślenia!
Rosjanin nie wytrzymał.
Błyskawicznie chwycił suczkę
i wyrzucił ją przez okno,
a sam usiadł sobie wygodnie.
Francuzka jest w szoku: przeklina, wrzeszczy,
w rozpaczy wyrywa sobie włosy z głowy.
Wówczas zabiera głos siedzący obok Anglik:
- Wy Rosjanie wszystko robicie nie tak jak trzeba.
Podczas obiadu trzymać nóż w lewej ręce,
samochody jeżdżą u was po prawej stronie,
a teraz pan wyrzucił przez okno nie tą sukę co trzeba.
Złapał Murzyn złotą rybkę i ma życzenie: 
- chcę być kwiatkiem,
- a rybka na to:
nie ma czarnych kwiatków,
- murzyn: spełniaj życzenie bo cię usmażę.
Zaszumiało, zagrzmiało,
murzyn został bez fiuta.
- Coś ty zrobiła!
- czarny bez. 
Żona wróciła wcześniej do domu
i zastała męża w wyrku z piękną,
młodą seksowną dziewczyną.
- Ty niewierna świnio
- wydziera się na całe mieszkanie.
- Jak śmiesz to robić MI, matce twoich dzieci ?
Wychodzę, chcę rozwodu
Mąż woła za nią:
- Poczekaj chwilkę, wyjaśnię ci jak to było...
- Nie wiem w sumie na co mam czekać,
ale to będzie ostatnia rzecz
jaką od ciebie słyszę, streszczaj się.
- Jadąc do domu z pracy zobaczyłem
jak ta młoda dama łapie stopa,
zlitowałem się i zabrałem.
Już w samochodzie zauważyłem,
że jest chuda, obskurnie ubrana i brudna.
Wyznała mi, że nie jadła od trzech dni.
Tak się wzruszyłem, że przywiozłem ją do domu
i dałem jej twoją wczorajszą kolację,
której nie zjadłaś bo się odchudzasz.
Biedaczka pochłonęła ją w dosłownie dwie minuty.
Popatrzyłem na jej umorusaną twarz i zapytałem,
czy nie chce się wykąpać.
Kiedy brała prysznic, zauważyłem,
że jej ubrania też są brudne
i jest w nich pełno dziur
więc dałem jej twoje jeansy,
których nie nosisz od kilku lat
bo w nie nie wchodzisz.
Dałem jej też koszulkę,
którą kupiłem ci na imieniny,
ale ty jej nie nosisz bo twierdzisz,
że "nie mam dobrego gustu".
Dałem jej sweter, który dostałaś
od mojej siostry na święta
a ty go nie nosisz
tylko dlatego żeby ją denerwować.
Do kompletu dorzuciłem jeszcze buty,
które kupiłem ci w drogim sklepie
a ty ich nie nosisz od czasu jak zauważyłaś,
że twoja psiapsiuła ma takie same...
Była mi bardzo wdzięczna
i kiedy odprowadzałem ją do drzwi
zapytała się ze łzami w oczach:
"ma pan jeszcze coś, czego żona nie używa?"
75-letni mężczyzna poszedł na badania. 
Wszystkie wyniki były w normie. 
- Panie Antoni - powiedział lekarz 
- wszystko jest w porządku. 
A jak pan czuje się psychicznie i emocjonalnie? 
Żyje pan w zgodzie z Bogiem? 
- Nasza relacja jest świetna. 
Bóg wie, że mam słaby wzrok, 
normalne więc stało się, 
że gdy wstaję w środku nocy do łazienki, 
włącza się światło. 
A kiedy skończę, światło samo gaśnie. 
- To niesamowite - skomentował lekarz. 
Nieco później tego dnia
lekarz dzwoni do żony Antoniego. 
- Pani mąż jest zupełnie zdrowy. 
Ale musiałem zadzwonić do pani, 
bo jestem pod wrażeniem jego relacji z Bogiem. 
Czy to prawda, że gdy w nocy wstaje do łazienki, 
światło same mu się włącza, 
a gdy skończy - wyłącza? 
- Mój Boże - wzdycha żona 
- on znowu sika do lodówki.


W PiS witają dzień słowami:
"Niech Będzie Pochwalony Lech Kaczyński,
Prezydent Najjaśniejszej Rzeczypospolitej
i Brat Jego Jarosław - zawsze Dziewica".



























































































































































































































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz